czwartek, 31 grudnia 2015

Rozdział 10

14 listopad,wtorek
Wszyscy poszli do szkoły w nowych mundurkach,z nowymi książkami zapakowanymi w nowe plecaki.Ja natomiast jechałam w starych ciuchach,w starym samochodzie,do starego szpitala.

2 godziny później
Lekarz był taki miły,że pozwolił mi zachować fragment gipsu,gdzie razem napisałyśmy z Dove słowa :"Butterfly is hope".Mała na pewno się ucieszy.Wszyscy są w szkole,więc korzystam z całkowitej ciszy panującej w ośrodku.Nastawiam się psychicznie na jutrzejszy dzień."Szczury" na pewno znaleźli sobie jakiś kolegów,a to oznacza jedno-więcej osób,które mnie nienawidzą.


15 listopad,środa
Nie myliłam się.Szczury nastawiły na mnie już całą klasę.Oczywiście mam takie szczęście,że z całego ośrodka jestem w klasie tylko z nimi.W mojej klasie jest też niejaka Laura Lynch,która jest jedyną osobą,która się ze mnie nie śmieje.Dziwnie się mnie przyglądała,ale nic się nie odezwała przez cały dzień.


16 listopad,czwartek
Całą noc ta dziewczyna nie dawała mi spokoju,mam wrażenie,że skądś ją znam.Tylko skąd?

Później
Czuję,a raczej mam pewność,że w tej szkole pracują sami idioci.Zadali nam do napisania wypracowanie na temat rodziny.Klasie,gdzie są dzieci z domu dziecka,bez rodziców.Brawo dla nich za pomysłowość.


Rozdział 6

Później
Siedziałam na cegle i patrzyłam raz na mamę,raz na światło.Mogłam tam skończyć swoje życie i być z nimi raz na zawsze.
-Wiem,o czym myślisz córeczko.Proszę nie rób tego.
-Nie widzisz jak wygląda moje życie?!Wszyscy mnie nienawidzą,nikogo nie obchodzę!Chcę być z wami.
-Twoje życie będzie jeszcze piękne.
Nie wiem czemu ale uwierzyłam jej.Odsunęłam od siebie myśl o niebieskim świetle.
-Czy śmierć boli?
-Nie mniej niż pobieranie kwi,ale nie wiecęj niż operacja bez znieczulenia
-Zabawna metafora.
Powiedziała to i po prostu rozpłynęła się,zostawiła mnie samą.


1 listopad,środa WSZYSTKICH ŚWIĘTYCH
Dopiero dzisiaj rano dotarły do mnie wydarzenia wczorajszego dnia.Widziałam rodziców,a raczej duchy.Czyli oni na prawdę nie żyją.Po dwóch latach mogłam w 100% uczestniczyć w uroczystościach Wszystkich Świętych.Pogrzeb rodziców był według mnie wyimaginowany,bo po co trumny skoro i tak były puste?Do ośrodka wróciliśmy o 17 i każdy miał czas dla ciebie,trochę czasu każdemu się przyda.Zwłaszcza w taki dzień jak dzisiejszy.

Rozdział 3

20 październik,piątek
Jak w każdy piątek musimy sprzątać nasze pokoje.Ja za karę mam pomóc jeszcze w sprzątaniu świetlicy.Szybko zjadłam śniadanie,które stanowiło trzy kanapki z jakąś papką nieznanego pochodzenia i stawiłam się w świetlicy.Moi prześladowcy nie dali za wygraną.Tuż przed moim przyjściem powyciągali wszystko co się dało z szafek i półek i porozrzucali po całym pomieszczeniu.Czuję się jak Kopciuszek,który musi sprzątać po swoich przybranych siostrach.



21 październik,sobota
Wczoraj sprzątając pokój znalazłam fragment gazety sprzed dwóch lat.Dopiero dzisiaj miałam okazję go przeczytać,bo cały wczorajszy dzień spędziłam na porządkowaniu świetlicy.
"Halloweenowe przypadkowe (?) zabójstwo"
Taki tytuł miał artykuł opisujący śmierć moich rodziców.
"W Halloweenowy wieczór w spokojnej dzielnicy Nowego Yorku doszło do tajemniczego pożaru domu przy ulicy Snowstreet 63.Z ustaleń straży wynika iż powodem pożaru był wybuch petard połączony z podpalonymi halloweenowymi dyniami.W pożarze zginęli 53letnia Abigail i 56letni Nate Formanowie.Ich 10 letnia córka Melanie była w tym czasie poza domem tak samo jak druga z córek.Aktualnie policja i prokuratura podejmują próby odnalezienia sprawców tej tragedii."
Wszystko stało się w Halloween,a najbardziej tajemnicze jest to,że ciał moich rodziców nie odnaleziono.Rzeczywiście w czasie pożaru nie było mnie w domu.Nocowałam trzy domy dalej u Lily Smith.Chyba do końca życia będzie mi towarzyszył ten huk wybuchu i obraz palącego się domu.Tuż po tragedii mieszkałam tymczasowo u pani Smith i nocami wymykałam się by szukać w ruinach spalonego domu...czego? Sama nie wiem.Najbardziej chciałam znaleźć coś co dałoby mi pewność tego,że rodzice byli wtedy w domu.Bo jak wyjaśnić fakt,że ich ciał nie znaleziono? Ludzkie ciało nie może spłonąć w całości.Myślę,iż fakt,że stało się to właśnie w Halloween ma duże,bardzo duże znaczenie.

środa, 30 grudnia 2015

Rozdział 2

Cały wczorajszy dzień spędziłam na słuchaniu jakie to są ze mną kłopoty. Z samego rana wpadł do pokoju Daniel:
-Oh,jak się brzydko dzisiaj zachowałaś.
-Co tym razem zrobiłam?
Uśmiechnął się szyderczo i kucnął naprzeciw mnie.
-Wrzuciłaś zdechłego szczura do kuchni.
Patrzę na niego i wyobrażam go sobie stojącego nad przepaścią.Przerażonego.
-Zrozumiałaś?
Nie odpowiadam,więc łapie mnie z całej siły za włosy.
-Zrozumiałaś?
-Oczywiście.
Usatysfakcjonowany moją odpowiedzią puszcza mnie i wychodzi z pokoju.Maggie odsuwa książkę od twarzy,patrzy na mnie z wyrzutem i wraca do lektury.Po kilku minutach słyszę krzyk wychowanki:
-Melanie Forman,do mnie!

3 GODZINY PÓŹNIEJ
Przez godzinę musiałam się tłumaczyć dlaczego to zrobiłam,co ze mną jest nie tak,czemu sprawiam tyle kłopotów.Kolejne dwie spędziłam u psychologa.Kazała zrobić mi jakieś testy na osobowość,a na koniec spotkania dała mi do przeczytania "Tam gdzie spadają Anioły".Bez sensu.Nie miałam pojęcia,że Maggie też chodzi do psychologa,ale teraz to wiem,bo dostała od niej tą samą książkę.

wtorek, 29 grudnia 2015

Rozdział 1

17 październik,wtorek
Trudne jest życie w domu dziecka...Choć może najpierw powinnam opisać,czemu jestem właśnie tu.
Mam na imię Melanie,nazwisko Forman.W wieku 10 lat trafiłam do domu dziecka,teraz mam 12 lat.Mój brat zmarł na białaczkę,kiedy miała 4 miesiące,a rodzice spłonęli w pożarze 31 października.Dokładnie w Halloween co za ironia.Mam jeszcze starszą siostrę Mayę,ale po śmierci rodziców wyprowadziła się z kraju.Nie może mnie adoptować,bo podobno wpadła w problemy z alkoholem i narkotykami. Mój dom dziecka nazywa się "Dom Motyli",na moim miejscu nazwałabym go "Domem nietoperzy" lub po prostu "Więzieniem".Pokój dzielę z niejaką Maggie.Jest jedyną osobą,która mnie nie prześladuje,jest bardzo skryta,praktycznie nic nie mówi.Moi najwięksi wrogowie tutaj to: Peter,Steve,Liam i Daniel. Tępią mnie za wszystko,biją,wyzywają,poniżają,uważają się na najlepszych.Nasze opiekunki nie zwracają na to uwagi,widać,że nienawidzą tej pracy.W końcu wyglądam na osobę,którą łatwo się pomiata.
Lista rzeczy charakterystyczne dla mnie:
1.Długie,kręcone kasztanowe włosy.
2.Piegi na całej twarzy.
3.Nigdy się nie odzywam.
4.Według opiekunów jestem "trudnym dzieckiem".
5.Fajtłapa.
Punkt 4 odnosi się do tego,iż wszystko co zrobią moi prześladowcy mam brać na siebie.To ja jestem zła,a oni to aniołki.Raz nawet pani Marie wysłała mnie do psychologa.Ta pani również nie okazywała dużego zainteresowania mną,ale przynajmniej dała mi ten pamiętnik.Powiedziała,że zamiast ciągle robić kłopot,mam zapisywać wszystko co mnie denerwuje w tym  zeszycie.Jeżeli Peter lub Liam go znajdą będą mieli ze mnie niezły ubaw.