czwartek, 31 grudnia 2015

Rozdział 6

Później
Siedziałam na cegle i patrzyłam raz na mamę,raz na światło.Mogłam tam skończyć swoje życie i być z nimi raz na zawsze.
-Wiem,o czym myślisz córeczko.Proszę nie rób tego.
-Nie widzisz jak wygląda moje życie?!Wszyscy mnie nienawidzą,nikogo nie obchodzę!Chcę być z wami.
-Twoje życie będzie jeszcze piękne.
Nie wiem czemu ale uwierzyłam jej.Odsunęłam od siebie myśl o niebieskim świetle.
-Czy śmierć boli?
-Nie mniej niż pobieranie kwi,ale nie wiecęj niż operacja bez znieczulenia
-Zabawna metafora.
Powiedziała to i po prostu rozpłynęła się,zostawiła mnie samą.


1 listopad,środa WSZYSTKICH ŚWIĘTYCH
Dopiero dzisiaj rano dotarły do mnie wydarzenia wczorajszego dnia.Widziałam rodziców,a raczej duchy.Czyli oni na prawdę nie żyją.Po dwóch latach mogłam w 100% uczestniczyć w uroczystościach Wszystkich Świętych.Pogrzeb rodziców był według mnie wyimaginowany,bo po co trumny skoro i tak były puste?Do ośrodka wróciliśmy o 17 i każdy miał czas dla ciebie,trochę czasu każdemu się przyda.Zwłaszcza w taki dzień jak dzisiejszy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz