czwartek, 14 stycznia 2016

Rozdział 17

27 listopad,poniedziałek
Dzisiaj w szkole wybieraliśmy się na Mikołajki.Na szczęście Laura podeszła do mnie i pierwsza zaproponowała,że kupimy sobie coś nawzajem.Wybrać coś do 20 dolarów,dla mnie to pestka.Gorzej,że nie wiem co ja chce dostać.


28 listopad,wtorek
Dawno nie pisałam o Namrof,a to dlatego,że przez te dwa dni jakby jej nie było,ale wróciła dzisiaj.Jak zwykle prowokując mnie.Szłam właśnie szkolnym korytarzem na lekcje matematyki,kiedy w głowie usłyszałam jej głos: "Zrobiłabym dzisiaj coś złego."
-Nawet o tym nie myśl...
-Pierwsza zasada,nie dyskutujemy z Namrof.
Kolejny atak bólu.Za każdym razem był coraz mocniejszy,dłuższy i obejmujący większą partię ciała.Kiedy ból ustał,a ja podniosłam wzrok zobaczyłam idącą naprzeciw mnie Laurę.Namrof już miała przygotowany plan.Czułam to,a w głowie widziałam jej złowieszczy uśmiech.
-Hej Melanie,co tam?
-Było lepiej dopóki nie przyszłaś.
Nienawidzę Namrof...
-Ym.Wybrałaś sobie już jakiś prezent na Mikołajki?
-Tsa...bo ja nie mam nic ciekawszego do roboty.
-Nie wiem,tylko miałyśmy iść dzisiaj do sklepu coś wybrać.
-A dobra,daj mi już spokój.Spadaj stąd.
-Pa.Melanie
Laura odeszła,a ja pobiegłam do łazienki i się rozpłakałam.
-I co jesteś z siebie zadowolona?!
-Nie do końca.
Te słowa mnie zdziwiły,przecież ona mną sterowała,mogła pokierować tą sytuacją jak tylko mogła.
-Jak to nie do końca?
-Po prostu coś mi w niej nie pasuje.Miała zareagować inaczej.
Czyżby Laura wiedziała coś o demonach?Szybko odrzuciłam tą myśl,bo co niby słodka i skromna trzynastolatka miałaby wiedzieć cokolwiek o takich rzeczach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz