środa, 6 stycznia 2016

Rozdział 7

3 listopad,piątek
Dzisiaj już wszystko wróciło do normy.Większość dzieci chodzi po ośrodku uśmiechniętych i wszędzie słychać brzęk plastikowych filiżanek i krzyki maluchów.



5 listopad,niedziela
Wstałam dziś o 8,zjadłam śniadanie i razem z 10 dzieci poszliśmy do kościoła.Całe popołudnie spędziłam na zabawie z 2letnią Dove.Jest taka kochana.Cały czas śpiewałyśmy i grałyśmy w teatrzyk.



6 listopad,poniedziałek
Najgorszy dzień w moim życiu...no,może drugi najgorszy.
Dziś schodzą ze schodów Daniel z całej siły mnie popchnął i zleciałam na dół.Noga złamana.Jezu jak ja go nienawidzę.Oczywiście jemu nic nie zrobiono.Powiedział,że to był zwykły wypadek,a ja mogłam bardziej uważać,a na koniec i tak ułożyło się tak,że to była moja wina.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz